Pierwsza tura koni na pastwisku tak zwana młodzież...


herbatakaka i kawka i grilek też były.

Front lub jak go ostatnio ochrzciłam prubując przywołać do porządku Fronczysław!- buntownik z wyboru. Poniżej, już prawie okiełznany, po napadzie szału w którym pozrywał lejce.

Za to gniade spisywały się wzorowo... normalnie jak nie gniade.


Druga tura-matki. Tegoroczne źrebięta to prawdziwe skarby. Jest ich 6 i jak narazie to najlepszy hów w historii stadniny.