niedziela, 29 sierpnia 2010

goods

monsters

czwartek, 26 sierpnia 2010

O co chodzi ?

"Powstała internetowa agencja zajmująca się tłumaczeniem sztuki na zamówienie. Rozwieje wątpliwości wszystkich bywalców wystaw"

"O co chodzi artystom?-to pytanie każdy co pewien czas zadaje sobie w galrii i muzeum. Łącznikiem między twórcą a odbiorcą może stać się internetowe Biuro Tłumaczeń Sztuki. Jest to miejsce, gdzie własne spojrzenie na dzieło można skonfrontować ze spojrzeniami innych, a wręcz o interpretację zapytać specjalistów."

Na początku pomyślałam "śmieszne to"... wtf? weszłam na stronkę i zdziwiłam się jak wiele nazwisk kuratorów, dziennikarzy, fotografów, filozofów, psychologów i samych artystów zadeklarowało udział w tłumaczeniach. Rozwaliło mnie tez jedno z tłumaczeń... hehe, tzn. no dobre było, bo w inym stylu się tego wytłumaczyc nie dało. To może stać się w przyszłości naprawdę ciekawa stronka. To na pewno nie będzie łatwe... tak interpretować : co artysta miał na myśli. Aż mnie korci aby zamówić sobie tłumaczenie Piera Manzoni i jego gówien w puszkach, choć mam włase zdanie na ten temat.

niedziela, 22 sierpnia 2010

zdjęcia koni

Miałem robić zdjęcia koni... Natalka i Ania mówią, że nie umiem i że obcinam kadry.... a i Bogdan robi nieostre... dlatego też dodałem na bloga zdjęcie konia ><

piątek, 20 sierpnia 2010

Jesienno mi

„Kiedy z drzew wysokich spadają liście umierające, lubię cicho i wytwornie marzyć o moim życiu.

Życie moje nie jest złe, chociaż nie ma w nim dobra. I nie jest smutne, chociaż – och, zupełnie nie ma w nim szczęścia. Jest ładne.

Kiedy w dni jesienne, ozłocone zmęczonym słońcem, życie moje odsuwa się nieco ode mnie, pozostaje mi marzenie o nim, chłodna oderwana myśl.

I wtedy na świat cały patrzę przez nią, jak przez seledynową zasłonę. Ludzie, gdy mówią ze sobą, układają się w grupy logiczne i piękne, jak myśl – i to, co dzieje się wokoło, wyciąga się w nieskończoną perspektywę tej myśli, jak wielka aleja filarów marmurowych. I uczucia moje za myślą idą długim szeregiem, jak powolne, z pochylonymi czołami, z rękami na piersiach skrzyżowanymi – niewolnice.

Pamiętam jedno, pamiętam cudne zdarzenie, realne zdarzenie z mojego życia.

Na brzegu błękitnego i głębokiego, jak oczy zamyślonej kobiety, morza nieskończoności – siedziało Piękno. Rzeczywistość, piękniejsza od złudy, zesłała na nie sen.

I we śnie przyszły do Piękna cudne ogniwa jego smutnych rozmyślań o szczęściu niezmąconym i samotnym, o bajecznie uroczej monotonii boskiego równoważenia, o pocałunkach nie urodzonych, o tęsknotach niezniszczalnych, o zenitach ekstatycznych zachwytów nad sobą – przyszły nieskończenie długim korowodem – i rzekły:

–Znużone już jesteśmy pięknością naszego nieistnienia. Daj nam byt piękniejszy od tego, że nie istniejemy.

I Piękno rozdało między nie barwne szaty życia. Ubrały się w nie i odeszły. A Piękno zapomniało o swoim śnie.

Tak dusze nasze ubrały się w nasze ciała.

Od tego zdarzenia nade wszystko pokochałam siebie. Zrozumiałam bowiem prawdę, że miłość siebie – to najwyższa i najczystsza z miłości: to dusza moja kocha moje ciało, to marzenie o pięknie kocha swą rzeczywistość.”

Fragment książki Zofii Nałkowskiej pt. „Książę”

niedziela, 15 sierpnia 2010

dzień siódmy

wróciłem ...

sobota, 14 sierpnia 2010

dzień szósty

piątek, 13 sierpnia 2010

dzień piąty



czwartek, 12 sierpnia 2010

dzień czwarty


środa, 11 sierpnia 2010

Perseidy

„Noc nie jest od myślenia, noc jest od spania.”

Wiem, …wiem to już z doświadczenia… im starszy tym organizm potrzebuje więcej snu i odpoczynku do regeneracji. Cóż znowu zaśpię do pracy i cały dzionek będę jak zombie. Bo dziś jest noc Perseidów i może … może, jak pomyśli się życzenie do gromady gwiazd to ono jakoś się spotęguje i będzie mieć pierwszeństwo spełnienia się szybciej niż inne życzenie… jakoś… może.

Kiedy zdążyłam się do tego wszystkiego przyzwyczaić ? Bo, polubić? Na pewno, nie.

Dlaczego ludzie muszą robić rzeczy, których nie lubię i nie chcą?

Kiedyś uwielbiałam samotność… potrafiłam znikać co drugi dzień od południa do nocy i jeździć rowerem w miejsca odległe. Będąc na stajni wykradałam się na samotne spacery do lasu lub potrafiłam godzinami przesiadywać sama na strychu, kontemplując każdą sekundę samotności do momentu gdy ktoś nie przerywał jej swym przybyciem. Taką prawdziwą niczym nieskrępowaną samotność. Wszyscy uważali mnie z dziwaka, bo przecież ludzie przeważnie boją się samotności, „ Ance znowu odpierdala! ” Często mnie szukano i niby się martwiono i byłam swego rodzaju tajemnicą a nawet poetyckim natchnieniem. A ja po prostu uwielbiałam samotność… a teraz, zapomniałam jakie to uczucie i nie wiem czy uwielbiam… i czy udałoby mi się odnaleźć Tą samotność-taką jak dawniej była.

Myślałam, że w tym tygodniu zostanę sama… ale tak nie jest, nie czuję się samotna, w ogóle.

To bardziej jest uczucie takiej tęsknoty połączonej z oczekiwaniem dnia powrotnego . Kiedy to właśnie w ten powrotny dzień będę wyczekiwać z niecierpliwością godziny przyjazdu, niczym pies który czeka na swego pana… tak! to porównanie wydaję mi się całkiem na miejscu, i w ogóle nie upadlające. Wierność czekającego oswojonego psa jest ogromną wartością… „Oswoić znaczy, stworzyć więzy.” A ja jestem zwierz oswojony i człek zakochany.

dzień trzeci

wtorek, 10 sierpnia 2010

dzień drugi

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

dzień pierwszy