sobota, 31 stycznia 2009

Bolid return

od 31 października 2008 roku Bolid stał w garażu i czekał na zmiłowanie boskie...które bądź co bądź w końcu nadeszło:D

jeszcze tylko sprawdzenie poziomu płynów... i w trasę:D





wszystkie części do Bolida można kupić... ale radość z jazdy... bezcenna :D:D

środa, 21 stycznia 2009

INO-odzew




poniedziałek, 19 stycznia 2009

Kotus Psyhosus

Chciałam się pożalić lub wyrzucić to z siebie jakoś lub zwierzyć sie czy coś,
a w każdym bądź razie powiedzieć, że...
mam kota.

Dziwna ta przypadłość pojawiła się gdzieś z miesiąc temu i uwierzcie, że za bardzo nie ma jak sobie z nią całkowicie poradzić. Kot umiejscawia się przeważnie na barkach, kolanach lub łydkach i wtedy żadne cuda współczesnej medycyny czy techniki nie działają.
I tym oto sposobem, gdy rysuję mam kota...

gdy siedzę przy kompie


gdy chcę poskładać łóżko


kiedy gotuję


...kąpię się, sram, sikam...


czy idę spać...


MAM KOTA!!!!!!

wtorek, 13 stycznia 2009

Woda Falująca


Woda Falująca (Aura) 12.1996-13.01.2009
m: Woda Morska (oo) o: Herakles (wlkp)
po: Misza (oo) po: Europejczyk (oo)

Elizabeth Bishop “One Art”

The art of losing isn’t hard to master;
so many things seem filled with the intent
to be lost that their loss is no disaster.

Lose something every day. Accept the fluster
of lost door keys, the hour badly spent.
The art of losing isn’t hard to master.

Then practice losing farther, losing faster:
places and names, and where it was you meant
to travel. None of these will bring disaster.

I lost my mother’s watch. And look! my last, or
next-to-last, of three loved houses went.
The art of losing isn't hard to master.

I lost two cities, lovely ones. And, vaster,
some realms I owned, two rivers, a continent.
I miss them, but it wasn’t a disaster.

– Even losing you (the joking voice, a gesture
I love) I shan’t have lied. It’s evident
the art of losing’s not too hard to master
though it may look like (Write it!) like disaster.
1976


*różne wersje interpretacji na stronie tu

środa, 7 stycznia 2009

Wspomnienia z pracy.

Wykop w Nwogrodzie Bobrzańskim.


Celem powstałego wpisu jest rozwianie pogłosek dotyczących mojego miesięcznego wyjazdu do pracy na autostradę i tego, jakim zajęciem może zajmować się kobieta na drodze szybkiego ruchu prócz tego, które wszystkim przychodziło do głowy jako pierwsze, gdy tak szczerze przyznawałam się, że pracuje … gdzie pracowałam.

W miejscu mającej powstać drogi…

czy słońce…

czy śnieg…

...wszyscy ciężko pracowali by odnaleźć w ziemi jakiekolwiek ślady przeszłej cywilizacji.
Po znalezieniu takowego obiektu…


…tak zwanej pozostałości po naszych przodkach …hmmm lub tyłkach, jak kto woli,… dokumentuje się go w sposób fotograficzny i rysunkowy w rzucie poziomym…


i pionowym,
czym właśnie zajmuję się JA.

Lubię tą robotę, szkoda tylko, że to sezonówka, bo obecnie przyszła nam w końcu piękna śniegowa i mroźna zima, która uniemożliwia prace wykopowe. Trzeba więc będzie, jakoś przezimować na zgromadzonych zapasach i obudzić się z letargu dopiero na wiosnę.

niedziela, 4 stycznia 2009

2009 Rok



(tak wiemy, że dziewięć jest przekręcone)
Na początek wszystkim Wszystkiego DOBREGO w Nowym Roku …, dlaczego nie wszystkiego najlepszego?
Żeby się w dupach nie poprzewracało!!


Sylwestrowa noc minęła nam bardzo spokojnie i ciepło, przy gorącym płomieniu kominka i leniwych pomrukach śpiących kotów, w domu przyjaciela z Opola.
Zjechali się prawie sami koniarze i z tego powodu tematy końsko-jeździeckie dominowały zarówno w sylwestrowy wieczór jak i w następne dwa dni naszego pobytu.

Obserwowaliśmy treningi i troszkę pomagaliśmy w pracy z końmi. Poznaliśmy nowych ludzi i uroki prosperowania Ludowego Klubu Jeździeckiego Ostroga w Opolu.


Na życzenie właściciela ogolony został Lorgo


A po powrocie…..


Jeśli ktoś pamięta taki jeden warsztat pt.” Ścinanie Tadka”, na pewnym plenerze szkolnym, to właśnie zrobiliśmy sobie z niego powtórkę. Tzn. uczestnikami byliśmy tylko ja i Tadek i to co jest wynikiem warsztatu to mea culpa, przyznaję się bez bicia. Choć to nie znaczy, że cos było robione wbrew woli obiektu cięcia, nawet on sam zaczął się ciąć, a później kazał robić to również mnie.


Eeeee tam … odrosną.