poniedziałek, 15 marca 2010

sushi time

To co robimy jest złe. To jest uzależnienie, choroba, nałóg to już zaczyna przechodzić wszelkie granice i właśnie dlatego tak nam się to podoba. Znowu sushi...ale... za każdym razem inne, nowe, i coraz lepsze. Bez fałszywej skromności jestem gotowa przyznać, że tak dobrych dań kuchni azjatyckiej nie jadłam jeszcze w żadnej restauracji w Polsce, zajmującej się tego typu kuchnią. Nasze sushi jest boskie... ha.


A oto i główny sprawca zamieszania, niezrównany w kuchni super T, czyli Tadeusz (oraz asystentka). Szybki jak błyskawica. Zręczny i sprawny. ruszający na pomoc istotom spragnionym nowych doznań smakowych. Pocieszający, zmęczone codziennym ziemniakiem, kotletem i chlebem, ludzkie podniebienia. Łechcący kubki smakowe konsumentów swoimi kulinarnymi tajemnicami. Ukracający próby wcześniejszego podjadania jednym "ciach" przy użyciu specjalnych noży...
no to tyle... no... o Tadeuszu... ponosi mnie wyobraźnia.

Wino śliwkowe.

A oto i nasze dzieła.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

wino śliwkowe...mniam :) a ja juz 4 miesiac bez % :/

Anonimowy pisze...

ten anonimowy to ja oczywiscie ..kamyla hehe