Pracę kończę prawie równo z Tadeuszem więc prawie zawsze zabieram go na pocztę główną, gdyż jednym z zadań jakie ma w swej robocie jest wysyłanie poczty. Dość często zabierają się z nami ludziska przeważnie Iza i Zbyszek, którzy w tym samym kierunku podążają do domu...
... lub jak na załączonym obrazku Kamila, która śpieszyła na busa.
Po pracy conajmniej raz w tygodniu jeździmy do koni w Grochowicach, gdzie spędzamy całe popołudnie do wieczorka.
A to ja z moją klaczą o imieniu Aura cierpiącą na ADHD ... uśmiecha się do wszystkich
Roboty na stajni jest tyle, że po takim dniu przeważnie wracamy do domów i idziemy spać chyba, że nas ktoś jeszcze na piwko lub herbatkę wieczorkim wyciągnie.
Jeśli po pracy nie jedziemy do koni to tylko dlatego, że są inne rzeczy do roboty tak jak ostatnio gdy jako świadkowa przygotowywałam wieczór panieński i trzeba było pojeździć po sklepach w poszukiwaniu prezentów i innych rzeczy do jego zorganizowania.
A to właśnie brygada w bolidzie w drodze do sklepu ja, Tadeusz, Natalka i Kamila
Bolid i wynajęty szofer posłużył także jako taxi z domu Alicji, która niedługo wychodzi za mąż do "Dziupli", w której odbywała sie dalsza część imprezy.
A oto i przyszła panna młoda (w środku) z transparentem, który służył jej do wykonania obciachowego zadania
A w chwili obecnej brat wyjechał juz z Polski więc pewnie jutro Bolid znowu spocznie na laurach w garażu u Tadzika czekając na jakieś następne akcje.
Ania.
3 komentarze:
siostro nie wiedzialam ze brat jest w szwecji...???!!!!
masakra!!!!! Pomylilo mi się już poprawiam :D hehe :p
Biedna Alicja! Wychodzi za mąż do dziupli! ;-)
podpisano:
Mr. Zwirex
(Anka, jak skojarzysz kto to...masz browara w lipcu)
Prześlij komentarz